środa, 27 listopada 2019

Rozdział II (Lena Figiel)


        Po powrocie do domu Leon opowiedział mamie, co dzisiaj robił. Mama zapytała go, kim jest Laura. Chłopiec wyjaśnił, że dziewczynka mieszka w domu dziecka i jest jego koleżanką. Mama spojrzała na syna i zapytała:
       Może zaprosimy twoją koleżankę i poznam ją bliżej?
Leon prawie się popłakał z radości:
       Byłoby wspaniale! - krzyknął.
Godzinę później zadzwonił do Laury i oznajmił jej, że  może przyjechać do nich na weekend. Laura nie mogła uwierzyć własnym uszom.
       Dziękuję! - odpowiedziała.
         Po kilku godzinach do domu dziecka przyjechała rodzina Leona. Babcia rozglądała się uważnie. Budynek był dosyć stary, pamiętał czasy wojenne, ze ścian schodziła farba, a na nich wisiały stare obrazy i zdjęcia.
       To zdjęcie jest z drugiej wojny światowej – rzekła babcia.
Starsza siostra Leona Celina spojrzała na babcię:
       Babciu! Skąd ty to możesz wiedzieć? Jesteś już stara i dobrze wiesz, że zapominasz czasem nakarmić naszego kota!
         Babcia rzuciła tylko wymownym spojrzeniem na wnuczkę i nic nie odpowiedziała.
Weszli na górę i doszli do pokoju numer „62”, gdzie mieszkała Laura. Mama Leona zapukała do drzwi. Po chwili z pokoju wyłoniła się Laura, która trzymała w rękach walizkę.
       Gotowa?
         Laura przytaknęła głową. Leon zabrał bagaż i zeszli na dół do auta. Podróż do domu  przebiegła im spokojnie, a w samochodzie było dużo śmiechu.
        Wieczór zapadł szybko, zjedli kanapki na kolację, posłuchali opowieści babci Leona o dziejach budynku, w którym mieści się obecnie Dom Dziecka. Zmęczeni, ale szczęśliwi poszli spać.
      Następnego ranka dzieci obudziły się dosyć wcześnie. Dziewczynka spała na materacu, a chłopiec na swoim łóżku. Laura zapytała, co dziś robią. Leon pomyślał chwilę, a po kilku minutach przypomniał sobie, że niedaleko jest wieś, w której mieszkają jego przyjaciele.  Od razu zerwali się na równe nogi:
       Możemy ich odwiedzić?
       Pewnie – odpowiedział przyjaciel.
          Leon i Laura przebrali się i zeszli na dół. Zjedli śniadanie, które przyrządziła im mama Leona, następnie założyli buty, lekkie kurtki i poszli. Minęli kilka domów i znaleźli się w centrum wsi, która nazywa się Niewolno. Obok wiatraka stał dom z dużym ogrodem, w którym bawiła się szóstka dzieci. Przyjaciele podeszli do furtki i zadzwonili. Otworzył im mały chłopiec z bujnymi lokami i zapytał:
        Leon, kto to jest?
       Laura, moja koleżanka.
          Na podwórku nie było nikogo. Wszyscy oprócz chłopca, Laury i Leona gdzieś zniknęli. Franek – bo tak miał na imię malec z bujnymi lokami - cofnął się i niezauważony przez nikogo też się schował. Gdy Laura podeszła do wielkiego orzecha, gwałtownie zeskoczył z niego chłopak. Był cały ubrany na brązowo. Dziewczynka bardzo się przestraszyła. Okazało się, że był to Witek. Trochę mu się zrobiło głupio, gdy ujrzał minę Laury. Wziął więc ją za rękę i zwołał wszystkich na podwórko, aby przedstawić nową koleżankę. Pojawili się dwaj chłopcy: Franek, którego już zdążyła poznać, Staś – brat Franka i Witka oraz dwie dziewczynki: Zosia i Marta, które były kuzynkami chłopców.
Nagle Leon przypomniał sobie o wizycie w schronisku i krzyknął:
       No nie!! Idziemy!
          Laura lekko zdezorientowana i zła pobiegła za nim. Dopiero co przyszli, a on już gdzieś ją ciągnął! Nie rozumiała, co się dzieje. Kolega wyjaśnił jej po drodze, że mieli przecież iść dziś do schroniska dla zwierząt. Po powrocie do domu Leon z Laurą wzięli po kanapce, pożegnali się z Leona mamą i wyszli.
      Schronisko znajdowało się trochę dalej od domu, w miasteczku, więc zabrali ze sobą rowery. Chłopiec jechał na rowerze swojego taty, a Laura na rowerze Leona.

niedziela, 24 listopada 2019

Rozdział I (Michał Sękowski)

       W miasteczku Derrin w domu przy ulicy Cyferkowej mieszkał Leon. Dwie ulice dalej był dom dziecka, w którym mieszkała Laura. Któregoś dnia z okazji Wielkanocy urządzono w domu dziecka zabawę w szukanie jajek. Niedaleko ogrodu przechodził Leon wracający ze szkoły do domu. Kiedy Leon spojrzał na Laurę, a ona na niego, tak się sobie spodobali, że rozpoczęli rozmowę.
– Cześć. Jak masz na imię? - zagadnął Leon.
– Laura. A ty?
– Leon. Co robisz?
– Szukam jajek.
– Jak to?
– Nasi wychowawcy wymyślili nam zabawę w szukanie jajek. To z okazji Wielkanocy – wyjaśniła Laura.
– Lubisz zwierzęta? - zapytał.
– Dlaczego o to pytasz?
– Bo jutro idę do schroniska opiekować się psami.
– Ja zawsze chciałam mieć psa – zamyśliła się Laura - ale nie mogłam.
– Może więc mogłabyś pójść ze mną jutro i obejrzeć psy? - zapytał Leon – Są też takie, które można pogłaskać – dodał.
– Jak wspaniale! Bardzo się cieszę! Jasne, że tak – ucieszyła się.
– Daj mi swój numer! Wieczorem zadzwonię.
– Ok!
– Muszę już iść. Narka!
– Cześć!
           Gdy Leon pożegnał się z koleżanką, szybko pobiegł do domu.