środa, 18 grudnia 2019

Rozdział V (Katarzyna Bonarska)


      Znak rozbłysnął i powoli zaczął zamieniać się w piękną sowę. Miała ona ognisto - bursztynowe pióra, połyskujący, złoty dziób i śliczne, czarne oczy. Sówka przestała mocno świecieć, jej kolory stały się bardziej wyraziste. Księga zaczęła się powoli zamykać, a sowa usiadła na ramieniu Laury. Dziewczynka patrzyła na nią z zachwytem, a Leon delikatnie dotknął jej miękkich piór. Sowa zeskoczyła na książkę, którą otworzyła na stronie z jednym wyrazem - Bursztynka. Laura myślała, że to może jej imię, ale nie była do końca tego pewna.
- Czy to może być imię tej małej sówki? - zastanawiała się.
- Nie wiem, ale pasuje - odrzekł Leon.
     Sóweczka zahuczała, jakby się zgadzała z ich przypuszczeniami i odwróciła kolejną kartę księgi. Pojawiło się niebiesko - fioletowe światło i Bursztynka wleciała do środka. Dzieci złapały się za ręce i wskoczyły za nią. Wylądowały na bardzo twardej, drewnianej podłodze.
- No tego się nie spodziewałam! – krzyknęła Laura.
- Gdzie my jesteśmy? - zdziwił się Leon.
     Spojrzeli w górę i zobaczyli Bursztynkę, która przekrzywiając głowę, cicho zahuczała. Wstali i rozejrzeli się dookoła.
- Siodła, czapraki, ogłowia, siano i...konie?  - wyszeptała Laura.
-Jakie piękne! - wykrzyknął zachwycony przyjaciel.
     Zdziwione konie wystawiły głowy z boksów, przyglądając im się uważnie. Leon podszedł do pierwszego boksu i zobaczył karą klacz o imieniu Wild Dancer. Kolejna była srokata klacz Gold Willow, która okazała się małym kucykiem. Trzecim była złota klacz Gold Dimond, do której podleciała Bursztynka i zabroniła jej nawet dotknąć bez pozwolenia.
- Ciekawe do kogo one należą? - zastanawiała się Laura, po czym otworzyła drzwi i ukazał się przed nimi cudowny, jesienny krajobraz.

środa, 11 grudnia 2019

Rozdział IV (Amelia Rębacz)


Podczas zabawy z psem Laura zauważyła dziwne zwierzę. Podeszła bliżej i nie mogła uwierzyć własnym oczom! Okazało się, że jest to smok. Stwór był bardzo zaskoczony, gdy zobaczył dziewczynkę, ponieważ do tego schroniska ostatnio nikt nie przychodził. Laura też się zdziwiła, gdy go zobaczyła. 
„Jak to możliwe, że nikt cię nie zauważył?” – pomyślała. 
Okazało się, że zwierzątko jest bardzo miłą smoczycą. Jej łuski lśniły złotem, a jasno-niebieskie kolce na skrzydłach połyskiwały srebrem. Miała długie, ostre pazury. Skrzydła wydawały się jednocześnie delikatne i silne zarazem. Na łuskach mieniły się srebrne kontury gwiazd. Ogon był długi i szczupły. Wyglądała niesamowicie. 
Zwierzę podeszło do Laury, a dziewczyna wyciągnęła rękę i pogłaskała smoczycę. Jej łuski okazały się niespodziewanie miłe w dotyku. Nagle smoczyca wskoczyła Laurze na ręce i polizała ją po twarzy. Leon podbiegł i zapytał Laurę: 
- Wszystko ok? 
- Tak - odpowiedziała.
Leon również pogłaskał smoczycę, która delikatnie zaryczała z radością: 
- Łrrrrrarrrr!!!...
 Laura i Leon świetnie się z nią bawili i nie zauważyli nawet, że od czasu ich przyjścia do schroniska minęły już trzy godziny. Było im przykro, że muszą już wracać. Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie, tak bardzo polubili to nietypowe zwierzę? Razem uzgodnili, że zabiorą smoczycę do domu. Gdy wracali,  strasznie się wierciła, ale nastolatkowie przewidzieli, że tak będzie i włożyli ją do koszyka. Koszyk nakryli czerwonym kocem Laury i położyli na bagażniku roweru Leona. W domu po cichutku zanieśli smoczycę do pokoju. Gdy nieco później przyszedł czas na obiad, Laura i Leon zrozumieli, że zwierzę pewnie też jest głodne, ale nikt nie wiedział, co jedzą smoki. Dawali jej różne rzeczy do jedzenia, ale dopiero mango i czekoladowe mleko przypadły jej do gustu. 
Dzień już dobiegał końca i trzeba było iść spać. Nikt nie wiedział, gdzie ma spać smoczyca. Leon więc zaczął rozmowę z Laurą:
- Nie wiem, gdzie ma spać smoczyca, a ty masz jakiś pomysł? 
- Może spać ze mną - odpowiedziała dziewczynka.
- Na pewno? - Leon nie był pewny co do tego pomysłu - Może sprawiać kłopoty.
- Wiem, ale zanim pójdziemy spać i ułożymy smoczycę, chciałam ci coś pokazać w ogrodzie.
- Co?
- Spójrz na to - mówiąc to, przyjaciółka pokazała Leonowi dziwną dziurę w kamieniu w ogrodzie. Jej brzegi były niebiesko - złote i lśniły fioletowym blaskiem.
- Dziwne…
- Bardzo! Sprawdźmy to.
          Laura i Leon poszli więc zajrzeć, co to za dziura. Kiedy podeszli, zauważyli, że  nie jest to dziura, tylko tunel. Weszli, żeby zobaczyć, co jest dalej i dotarli do komnaty, w której znaleźli księgę. Nie była ona zwykła. Gdy Laura jej dotknęła, księga rozświetliła się pomarańczowym blaskiem i otworzyła, a nad nią pojawił się dziwny znak. 

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Rozdział III (Maciej Fajfer)

      Laura i Leon bardzo się spieszyli, bo nie mogli się doczekać tego, co zobaczą. W trakcie jazdy Leon się przewrócił. Okazało się, że odpadło koło od roweru, którym jechał.
- Jak my teraz dojedziemy?    zapytał Leon.
 - Może wrócimy się do domu i twój tata naprawi rower    zaproponowała Laura.
       Jak postanowili, tak też zrobili. Tata Leona naprawił rower, lecz zabrało mu to trochę czasu. Jak rower był już naprawiony, okazało się, że jest już ciemno.
- No nie, już nie zdążymy, bo schronisko jest otwarte do godz. 20.00,  a jest już późno – powiedział Leon.
- No to pojedziemy jutro – odpowiada Laura.
 Następnego dnia Laura obudziła Leona.
- Leon, wstawaj!  - krzyknęła Laura – Leon!
- Co Laura? Jest jeszcze wcześnie, mogłaś sobie pospać! - powiedział wkurzony Leon.
- No wiem, ale trzeba iść do schroniska, bo otwarcie jest już niedługo.
- No okej, już wstaję - odkrzyknął chłopiec.
       Laura i  Leon poszli się ubrać i umyć. Następnie poszli do garażu zdjąć rowery, otworzyli bramę i pojechali. Gdy dojechali do schroniska, byli tam jako pierwsi. Po wejściu do schroniska od razu zobaczyli bardzo dużego „Słonia”. Tak na imię miał owczarek niemiecki - największy pies w schronisku.
- Bardzo lubię się z nim bawić. – powiedział Leon do Laury.
- Nie boisz się? – zapytała dziewczynka.
- Nie – odpowiedział Leon – Mimo, że jest bardzo dużym psem, jest jednocześnie bardzo miły i przyjazny. Chodźmy, pobawmy się z nim.

środa, 27 listopada 2019

Rozdział II (Lena Figiel)


        Po powrocie do domu Leon opowiedział mamie, co dzisiaj robił. Mama zapytała go, kim jest Laura. Chłopiec wyjaśnił, że dziewczynka mieszka w domu dziecka i jest jego koleżanką. Mama spojrzała na syna i zapytała:
       Może zaprosimy twoją koleżankę i poznam ją bliżej?
Leon prawie się popłakał z radości:
       Byłoby wspaniale! - krzyknął.
Godzinę później zadzwonił do Laury i oznajmił jej, że  może przyjechać do nich na weekend. Laura nie mogła uwierzyć własnym uszom.
       Dziękuję! - odpowiedziała.
         Po kilku godzinach do domu dziecka przyjechała rodzina Leona. Babcia rozglądała się uważnie. Budynek był dosyć stary, pamiętał czasy wojenne, ze ścian schodziła farba, a na nich wisiały stare obrazy i zdjęcia.
       To zdjęcie jest z drugiej wojny światowej – rzekła babcia.
Starsza siostra Leona Celina spojrzała na babcię:
       Babciu! Skąd ty to możesz wiedzieć? Jesteś już stara i dobrze wiesz, że zapominasz czasem nakarmić naszego kota!
         Babcia rzuciła tylko wymownym spojrzeniem na wnuczkę i nic nie odpowiedziała.
Weszli na górę i doszli do pokoju numer „62”, gdzie mieszkała Laura. Mama Leona zapukała do drzwi. Po chwili z pokoju wyłoniła się Laura, która trzymała w rękach walizkę.
       Gotowa?
         Laura przytaknęła głową. Leon zabrał bagaż i zeszli na dół do auta. Podróż do domu  przebiegła im spokojnie, a w samochodzie było dużo śmiechu.
        Wieczór zapadł szybko, zjedli kanapki na kolację, posłuchali opowieści babci Leona o dziejach budynku, w którym mieści się obecnie Dom Dziecka. Zmęczeni, ale szczęśliwi poszli spać.
      Następnego ranka dzieci obudziły się dosyć wcześnie. Dziewczynka spała na materacu, a chłopiec na swoim łóżku. Laura zapytała, co dziś robią. Leon pomyślał chwilę, a po kilku minutach przypomniał sobie, że niedaleko jest wieś, w której mieszkają jego przyjaciele.  Od razu zerwali się na równe nogi:
       Możemy ich odwiedzić?
       Pewnie – odpowiedział przyjaciel.
          Leon i Laura przebrali się i zeszli na dół. Zjedli śniadanie, które przyrządziła im mama Leona, następnie założyli buty, lekkie kurtki i poszli. Minęli kilka domów i znaleźli się w centrum wsi, która nazywa się Niewolno. Obok wiatraka stał dom z dużym ogrodem, w którym bawiła się szóstka dzieci. Przyjaciele podeszli do furtki i zadzwonili. Otworzył im mały chłopiec z bujnymi lokami i zapytał:
        Leon, kto to jest?
       Laura, moja koleżanka.
          Na podwórku nie było nikogo. Wszyscy oprócz chłopca, Laury i Leona gdzieś zniknęli. Franek – bo tak miał na imię malec z bujnymi lokami - cofnął się i niezauważony przez nikogo też się schował. Gdy Laura podeszła do wielkiego orzecha, gwałtownie zeskoczył z niego chłopak. Był cały ubrany na brązowo. Dziewczynka bardzo się przestraszyła. Okazało się, że był to Witek. Trochę mu się zrobiło głupio, gdy ujrzał minę Laury. Wziął więc ją za rękę i zwołał wszystkich na podwórko, aby przedstawić nową koleżankę. Pojawili się dwaj chłopcy: Franek, którego już zdążyła poznać, Staś – brat Franka i Witka oraz dwie dziewczynki: Zosia i Marta, które były kuzynkami chłopców.
Nagle Leon przypomniał sobie o wizycie w schronisku i krzyknął:
       No nie!! Idziemy!
          Laura lekko zdezorientowana i zła pobiegła za nim. Dopiero co przyszli, a on już gdzieś ją ciągnął! Nie rozumiała, co się dzieje. Kolega wyjaśnił jej po drodze, że mieli przecież iść dziś do schroniska dla zwierząt. Po powrocie do domu Leon z Laurą wzięli po kanapce, pożegnali się z Leona mamą i wyszli.
      Schronisko znajdowało się trochę dalej od domu, w miasteczku, więc zabrali ze sobą rowery. Chłopiec jechał na rowerze swojego taty, a Laura na rowerze Leona.

niedziela, 24 listopada 2019

Rozdział I (Michał Sękowski)

       W miasteczku Derrin w domu przy ulicy Cyferkowej mieszkał Leon. Dwie ulice dalej był dom dziecka, w którym mieszkała Laura. Któregoś dnia z okazji Wielkanocy urządzono w domu dziecka zabawę w szukanie jajek. Niedaleko ogrodu przechodził Leon wracający ze szkoły do domu. Kiedy Leon spojrzał na Laurę, a ona na niego, tak się sobie spodobali, że rozpoczęli rozmowę.
– Cześć. Jak masz na imię? - zagadnął Leon.
– Laura. A ty?
– Leon. Co robisz?
– Szukam jajek.
– Jak to?
– Nasi wychowawcy wymyślili nam zabawę w szukanie jajek. To z okazji Wielkanocy – wyjaśniła Laura.
– Lubisz zwierzęta? - zapytał.
– Dlaczego o to pytasz?
– Bo jutro idę do schroniska opiekować się psami.
– Ja zawsze chciałam mieć psa – zamyśliła się Laura - ale nie mogłam.
– Może więc mogłabyś pójść ze mną jutro i obejrzeć psy? - zapytał Leon – Są też takie, które można pogłaskać – dodał.
– Jak wspaniale! Bardzo się cieszę! Jasne, że tak – ucieszyła się.
– Daj mi swój numer! Wieczorem zadzwonię.
– Ok!
– Muszę już iść. Narka!
– Cześć!
           Gdy Leon pożegnał się z koleżanką, szybko pobiegł do domu.