Laura spojrzała na krajobraz z zachwytem. Był piękny i kolorowy. Leon
rozejrzał się i zobaczył coś dziwnego, tak jakby coś tam się ruszało. Szybko
podszedł bliżej, aby się temu przyjrzeć. Ujrzał coś wyjątkowego. Był to piękny,
jasnobrązowy koń. Biegł koło ogromnego drzewa. Nagle przybiegł drugi koń. Był
wyjątkowy i inny, tak jakby go ktoś pofarbował na różne kolory. Był żółto – pomarańczowo
- czerwony. Miał długi ogon, piękne brązowe oczy. Leon powiedział o tym
przyjaciółce.
- Halo, kto tam jest? – niespodziewanie dotarł
do nich nieznany głos jakiejś dziewczynki.
Przyjaciele zaczęli się rozglądać i
dostrzegli zbliżającą się z oddali postać.
- Hej, mam na imię Leon, a to jest moja
przyjaciółka Laura.
- Ja jestem Emma, moja babcia ma stadninę
koni, co was tu sprowadza? - zapytała.
- Ta sówka
nas tu sprowadziła.
- Jaka sówka?
- No ta, lata obok nas, ma na imię Bursztynka
– cierpliwie tłumaczyła Laura.
- Nie widzę jej - powiedziała zdziwiona
dziewczynka.
Leon zaczął się domyślać, że ptak jest zaczarowany i dlatego Emma go nie
widzi. Powiedział to dziewczynom. Były zdziwione i na początku myślały, że Leon
to zmyślił, ale potem uwierzyły. Przyjaciele chcieli się zbierać, ale nie
wiedzieli, gdzie jest wyjście. Szukali też sówki,
ale ona gdzieś zniknęła. Odkryli, że Emmy też nie ma. Zaczęli się denerwować.
Nie wiedzieli, jak wrócić. Szukali
bardzo długo, myśleli, że minęły jakieś cztery godziny od ich przybycia do tego
dziwnego miejsca. Nie wiedzieli, co robić.
Zaczęło się ściemniać. Jak już było bardzo ciemno, ich oczom ukazało się
fioletowe światło i sówka, która wcześniej ich tu zabrała. Szybko pobiegli w stronę
światła i znów znaleźli się tam, skąd wyruszyli.
Dobrze, że pojawiło się światło 😁
OdpowiedzUsuń